piątek, 19 lutego 2016

Pytanie

Cześć!
Jeżeli chcesz, abym napisała Rozdział 1 dziewczynki z szóstego świata napisz w komentarzu 'Tak, chcę rozdział 1' lub coś podobnego :) Pamiętajcie im więcej komentarzy tym większa motywacja! :D

poniedziałek, 15 lutego 2016

Prolog

   Wchodząc do swojego fioletowego, wesołego i wyjątkowego pokoju jak zwykle zauważyłam czarną kotkę Inkę wygrzewającą się na parapecie okrytym cieplutkim słońcem. Podeszłam do niej i wzięłam ją na ręce, usiadłam na łóżku i zaczęłam ją przytulać, głaskać i podrzucać. Wzięłam sznurek z piórkiem przywiązanym na końcu i zaczęłam jeździć nim po podłodze. Inka próbując złapać piórko robiła różne dziwne pozy i turlała się po podłodze. Wyglądało to komicznie. 
   Godzinę później poszłam na obiad. Zjadłam niechętnie i uciekłam do swojego kochanego kolorowego pokoju. Inka pobiegła za mną przeżuwając jeszcze kilka chrupków, które otrzymała na swój 'koci obiad'. Migiem wskoczyła na parapet i znów zaczęła się wygrzewać. Dołączyłam do niej. Usiadłam na parapecie i oglądałam jak ludzie chodzą po rozświetlonych ulicach. Inka zasnęła, więc leciutko wzięłam ją na kolana i przytuliłam. Oparłam się o ścianę i.. zasnęłam. Nie wiem ile spałam, ale obudziły mnie trzaski w pokoju. Popatrzyłam czy to Inka, ale ona też się obudziła i nadal siedziała szczęśliwa w moim objęciu. Obróciłam głowę i moim oczom ukazała się moja przyjaciółka Kornelia. Akurat otwierała drzwi. Zapewne mama niczemu nieświadoma, że śpię, przysłała ją tutaj. Przywitałam się i zaczęłyśmy rozmawiać. Bardzo ją lubiłam, bo rozumiała wszystkie moje problemy, pocieszała mnie w trudnych chwilach i pomagała. Ogólnie była idealną przyjaciółką. Inka także ją uwielbiała, bo zawsze jej przynosiła jakieś przysmaki. Kornelia usiadła naprzeciwko mnie i wszystkie trzy wygrzewałyśmy się w słońcu.
    Nagle niebo pociemniało i coś grzmotnęło. Oczywiście zaczęła się burza. Uciekłyśmy wszystkie od okna, bo przecież nie można siedzieć przy oknie w czasie burzy. Inka wbiła swoje pazurki w moją rękę, ale na szczęście leciutko. Dałam Inkę Kornelii i zasłoniłam okno, odłączyłam wszystkie kable. Kornelia oddała mi przerażoną Inkę. Jakoś ją razem uspokoiłyśmy. Burza trwała dłużej niż zawsze. Około dwie godziny strasznie padał deszcz i błyskało się co chwilę, dołączały się jeszcze do tych błysków bardzo głośne grzmoty. Pobiegłyśmy z Kornelią i Inką do moich rodziców, którzy siedzieli na parterze przy stole i grali w karty, zawsze to robili, gdy trwała burza. Zapytałyśmy z Kornelią czy możemy się dołączyć. Oczywiście moi rodzice się zgodzili i zaczęłyśmy grać. Inka siedziała niespokojna na moich kolanach. Czasem miauczała, ale dlatego żeby ją przytulić i pogłaskać.
    Burza trwała nieustannie. Pięć godzin bez telewizji i w strachu siedzieliśmy wszyscy w domu. W karty graliśmy z siedem razy i wkrótce znudziło nam się to zajęcie. Rodzice proponowali inne zabawy i gry, ale my odmawiałyśmy. W czasie takiej burzy nie chce się nic robić, tym bardziej grać w jakieś gry planszowe albo udawać tancerki czy piosenkarki. To był koszmar, który nie chciał się nigdy skończyć.